Indywidualna dieta od dietetyka – to nie działa

Jak to jest możliwe, że indywidualna dieta od dietetyka, to dieta która nie działa?

od razu zaznaczę, że w tym wpisie mówię o osobach, które szukają diety i chcą ją stosować, aby schudnąć. Walczą z otyłością i chorobami współtowarzyszącymi jej. O takich, u których nie ma wymogów stosowania specjalnych, bardzo indywidualnych zaleceń i wskazań związanych np. z poważnymi chorobami układu pokarmowego.

Wracając do pytania: Jak to jest możliwe, że indywidualna dieta od dietetyka, to dieta która nie działa? Sama jestem dietetykiem i piszę te słowa z całą świadomością tego. Pewnie narażę się innym dietetykom, ale… taka jest prawda. Sama przez pierwsze 7 lat mojej pracy – zaraz po studiach – opierałam porady właśnie na rozpisywaniu indywidualnych jadłospisów dla pacjentów. Zawsze starałam się, aby były one spisane bardzo indywidualnie. Za każdym razem brałam pod uwagę preferencje żywieniowe moich podopiecznych. To co lubią, czego nie lubią, jaką mają pracę, możliwości, umiejętności gotowania itp. Rozpisywałam jadłospisy, pod każdą osobę według jej próśb, wskazówek i dopasowując to co chce w tych posiłkach mieć, jednak mimo to… podziwiałam tych, którzy do tych moich rozpisek stosowali się idealnie.

Dlaczego?

Ponieważ sama, jak miałam zryw na dietę rozpisałam sobie indywidualną dietę od dietetyka – siebie 🙂 Już lepiej nie dało się indywidualnie rozpisać diety pod swoje potrzeby. Uważałam, że będą to idealne posiłki na najbliższy tydzień, jednak zaraz na drugi dzień okazywało się, że  nie mam jakiś składników, albo nie było danego produktu w sklepie, albo coś innego co lubię było akurat w promocji, a produkty z rozpisanej diety w tym tygodniu nie. Czasami bywało tak, że musiałam zostać dłużej w gabinecie i… nie miałam już czasu na przygotowanie obiadu, który sobie zaplanowałam itd. Takich zmian i zwrotów akcji w codziennym życiu, każda z nas  ma wiele. W związku z tym uważam, że nawet najlepsza indywidualna dieta od dietetyka – rozpisana w jednym tygodniu, może już się nie sprawdzić w kolejne dni.

Pracując poprzez rozpisywanie jadłospisów, zawsze powtarzałam moim pacjentom, że mogą sobie samodzielnie próbować zmian, że warzywa mogą sobie podmieniać na inne. Niektórzy super sobie radzili i z czasem zaczynali samodzielne kombinacje z dietą, raz super to się sprawdzało, a innym razem wymagało poprawek.

Najbardziej jednak bałam się o pacjentów, którzy stosowali rozpisany jadłospis IDEALNIE. Co do grama i dokładnie tak jak było podane. Nawet odmierzali natkę pietruszki i odcinali kawałek pomidora jeśli ważył o 20 g więcej.

Teoretycznie to powinnam się cieszyć, że są tak skrupulatni i od razu po 3 tygodniach mieli spektakularne efekty… Większość dietetyków zapewne by się cieszyła i jeszcze chwaliła ich wynikami – jaki to super efekt na „ich” diecie i jaki spadek na starcie.

 A ja?

Ja jestem dietetykiem, który nie chwali się zdjęciami pacjentów „przed i po”. To dlatego, że wiem, że szybki efekt da się osiągnąć i to wbrew pozorom nie jest trudne. Gorzej już jest z jego utrzymaniem. Zawsze chciałam stawiać na naukę pacjenta. Zależało mi na tym, aby po zakończeniu „jedzenia z kartek” umiał samodzielnie utrzymać efekty. Chciałam, aby jadł to co lubi, ale odpowiednio pod zmienione już nawyki dzięki diecie.
Niestety osoby, które stosowały idealnie rozpisany jadłospis, wiedziałam, że nie podołają potem samodzielnemu jedzeniu. Osoba, która potrafi zmobilizować się na kilka tygodni i je pod wytyczne, niestety nie nauczy się zdrowiej odżywiać. To pacjent, który żyje „od diety do diety”. To osoba, która jest na idealnej diecie, a potem jej sposób odżywiania  jest idealnym zaprzeczeniem diety :/

Dlatego, zawsze jak słyszałam, osobę, która nie zjadła nawet 1 truskawki w sezonie, bo akurat nie miała jej w diecie. To wiedziałam, że to na dłuższą metę nic dobrego nie wyjdzie. Indywidualna dieta od dietetyka, w formie restrykcyjnego stosowania, nie działa na naukę zdrowszego odżywiania.

Zdrowe odżywianie, to po prostu zdrowszy styl życia. Bez skrajności, bezpodstawnych eliminacji i zakazów. To jedzenie tego co się lubi i adekwatnie do tego jak w danej chwili żyjemy, co możemy i na co mamy ochotę.

Długo myślałam jak to wszystko pogodzić, aby pomóc pacjentom utrzymać odpowiednią kaloryczność diety, która będzie pomocna w redukcji wagi, ale która nie będzie nakładać ograniczeń i przymusów. Kiedy wpadłam na pomysł stworzenia dietetycznych ebooków, to było to! Strzał w 10!

To idealna forma diety bez diety.

 

To najbardziej indywidualna forma diety jaką stworzyłam, nie rozpisując diet pod każdą osobę indywidualnie.

 

Jak to możliwe?

Dietetyczne ebooki działają na takiej zasadzie, że to Ty samodzielnie każdego dnia komponujesz sobie dietę pod własne potrzeby. Pod swoje smaki, w zależności co masz w lodówce i ile masz czasu na gotowanie. Przy tym masz pewność, że idealnie utrzymujesz dobową kaloryczność swojej diety. I CO NAJWAŻNIEJSZE, że masz zawsze utrzymany poziom makroskładników w ciągu dnia. Jedząc to, co Tobie akurat pasuje i odpowiada.

Dieta z dietetycznymi ebookami, nie nakłada na ciebie żadnych nakazów ani ograniczeń, wręcz przeciwnie. Masz w nich spisane listy zamienników, dzięki którym możesz podmieniać sobie wiele składników na inne. Jeśli np. czegoś nie lubisz, albo akurat nie masz w domu. Dodatkowo korzystając z niej sprawiasz, że dieta staje się bardziej urozmaicona. Dzięki temu, Tobie zbyt szybko nie nudzą się dania, bo utrzymujesz ich różnorodność. Dla organizmu dostarczasz różnego zestawu mikroskładników, korzystając z tych samych pomysłów i rozpisek.

Podsumowując, mam nadzieję, że z biegiem lat, większość dietetyków zacznie pracować ze swoimi pacjentami na zasadach wolnych wyborów żywieniowych. Nauki lepszego, zdrowszego odżywiania, a nie na kartkach z żelaznymi rozpiskami.

Moim cichym marzeniem jest, aby wreszcie słowo dieta przestało kojarzyć się z restrykcjami.

Zapraszam Cię też po dużą dawkę dietetycznej wiedzy i codzienne spotkania ze mną na mój INSTAGRAM.