Parówki dla dzieci. Czytasz ich skład? Zastanów się zanim kupisz…

Pomysł na szybki posiłek albo poręczne danie? Bardzo często wygrywają parówki dla dzieci. Mają duże grono zwolenników jak i przeciwników. Niektórzy uwielbiają je za to, że szybko można ugotować, najeść się i to za niewielkie pieniądze. Przeciwnicy twierdzą, że nie warto na nie nawet patrzeć w sklepie. Jak jest naprawdę? Reklamy zapewniają, że jak kupisz parówki znanej firmy, to na pewno będą smaczne i będziesz zadowolony ze swojego wyboru. Jednak czy przy zakupie parówek warto sugerować się reklamą lub firmą? Absolutnie nie.

Moje stanowisko w tym temacie, nie jest jednoznaczne. Nie jestem ani zaciętą przeciwniczką, ani wielką zwolenniczką tego typu mięsa. W tematach żywieniowych zawsze warto kierować się zdrowym rozsądkiem i nie popadać w skrajności. Nic się strasznego nie stanie, jeśli kilka razy w miesiącu zjesz po jednej parówce. To co istotne, to żeby była ona dobra jakościowo i żebyś nie jadła jej codziennie. To samo oczywiście dotyczy dzieci. One bardzo lubią takie rozdrobnione, zmielone pokarmy. Raz na dwa tygodnie, możesz podać maluchowi jedną parówkę. Krzywdy mu tym nie zrobisz, a radość z takiego posiłku na pewno będzie miał. Lenka uwielbia paróweczki, chociaż do tej pory, w swoim życiu jadła je tylko kilka razy.

Stale trzeba pamiętać, że mówimy tylko o parówkach dobrej jakości . Co to znaczy? Które warto kupić? Czy najdroższe znaczy najlepsze? Wcale nie. Zawsze podczas wyboru, kieruj się składem.

PAMIĘTAJ: Wybieraj parówki z wysoką ilością mięsa – powyżej 85% i krótką listą składników.

Czym nas karmią producenci parówek?

Niestety, najczęściej wygląda to tak: ok. 50% mięsa, a potem dodatki, czyli substancje zagęszczające (guma guar, skrobie, koncentrat białka sojowego), stabilizatory i dalej lista aromatów, wzmacniaczy smaku, ekstrakty przypraw i konserwanty.  Niektóre parówki, charakteryzują się dużą zawartością mięsa, czasami nawet 90%, ale na drugim miejscu w składzie mają sól, często zawierają też glukozę, czy nawet syrop glukozowy. Dodatkowo stabilizatory, przeciwutleniacze, regulator kwasowości i substancje konserwujące. Taki produkt, mimo dużej zawartości mięsa, warto z powrotem odłożyć na półkę. Parówki z indyka czy drobiowe, często wydają się być lepsze od wieprzowych. Hasła takich wyrobów zapewniają o ich dobrej jakości. Niestety, większość tego typu wyrobów ma jedynie 40% mięsa drobiowego, a czasami jeszcze mniejszą ilość. Reszta to MOM i dodatki.  Takich wyrobów stanowczo się wystrzegaj.

Parówki
Duża zawartość MOM z kurczaka i indyka, dodatkowo skóry, wzmacniacz smaku i konserwant. To na pewno nie jest dobry wybór. Cena za 1kg takich parówek – 6zł

 

PAMIĘTAJ: MOM, czyli mięso oddzielone mechanicznie. Wytwarzane jest m.in. z grzbietów, skrzydeł i szyi. Po zmieleniu tego, otrzymywana jest papka  tłuszczowo-mięsna z resztkami chrząstek. Następnie jest ponownie prasowana, tak aby powstała z tego jednolita masa. Koszt kilograma takiej papki to ok. 2zł. Dlatego producenci, aby obniżyć koszt wyrobów mięsnych dodają właśnie zmielone grzbiety, skóry i szyje. Wyroby na bazie mom to pasztety, parówki, konserwy, kiełbasy, ale także dania garmażeryjne jak np. krokiety, pulpety czy klopsy.

Producenci, korzystają też z chwytu marketingowego, przeznaczonego dla rodziców. Na opakowaniach parówek, często widnieją obrazki radosnych dzieci czy zwierzaczków, sugerujące, że jest to produkt specjalnego przeznaczenia dla dzieci. Dodatkowo kuszą napisane hasła typu: ”dzieci to lubią”, „parówki dla dzieci”, „rosnę w siłę”. Takie teksty często skłaniają rodziców do wyboru właśnie tego produktu. Czy warto dawać się nabierać na hasła reklamowe? Czy na pewno produkt z wesołym opakowaniem i dobrą reklamą ma równie dobry skład? Przekonajmy się. Analizuję 3 opakowania parówek, skierowanych właśnie dla dzieci. I co?

  1. Wielki napis na opakowaniu głosi 87% mięsa drobiowo-cielęcego i obniżona zawartość tłuszczu. Czytając skład, dowiaduję się, że mają JEDYNIE 4%mięsa cielęcego, a 83% z kurcząt. W takim przypadku, uważam, że powinno być napisane parówki drobiowe z NIEWIELKĄ zawartością cielęciny. Byłoby to bardziej zgodnie z prawdą. Dalsza lista składników jest dość długa. A na dodatek jako konserwant użyty jest azotyn sodu.
  2. Parówki dedykowane dzieciom, a w składzie okazuje się, że zawierają mięso wieprzowe (78%), woda, sól ,glukoza białko wieprzowe kolagenowe, stabilizator (cytryniany sodu) ekstrakty przypraw, przeciwutleniacz (askorbinian sodu) przyprawy i najgorsze – czyli substancja konserwująca (azotyn sodu). Uważam, że można znaleźć jeszcze lepsze parówki.
  3. Piratki – parówki dla dzieci  z Lidla. Po pierwsze , zawierają 93% mięsa wieprzowego z szynki.parówki dla dzieciPo drugie, mają  niewiele  składników:  woda, sól, glukoza, przyprawy, ekstrakty przypraw, białko wieprzowe, aromaty, susz z aceroli.  Ten produkt najlepiej wypada, spośród wszystkich innych. Praktycznie taki sam skład mają kolejne parówki, które można dostać w Lidlu. Parówki z szynki PURE od PIKOK. Nie są to wyroby, które warto jeść kilka razy w tygodniu, ale na pewno są one najlepsze ze wszystkich innych parówek dostępnych na rynku.

Jeśli czasami zechcesz zafundować sobie parówkowy posiłek, to polecam właśnie te wyroby z Lidl’a.

parówi skład

Bardzo dobry skład, bo jeszcze krótszy, mają PARÓWKI dla dzieci CIELĘCE Z BACÓWKI.  Aż 95% mięsa, w tym 52% stanowi mięso cielęce – więc ten producent nas nie oszukuje. 43% mięso wieprzowe, dodatkowe składniki to przyprawy naturalne i niestety azotyn sodu. Czteroskładnikowe parówki to naprawdę świetny produkt. Niestety nie są one łatwo dostępne i są dość drogie, ponad 40zł za 1 kilogram.

PAMIĘTAJ: Parówki są polecane do częstego jedzenia, kilka razy w tygodniu. Są to wyroby, które można czasami podać maluchowi, ale najpierw warto bardzo dokładnie przeczytać ich skład.

Zachęciłam Was do przeanalizowania etykiet przed zakupem parówki dla dzieci i dla Was dorosłych też?  Pójdziesz do sklepu porównać ich składy?

Polecam 😉