Whisbear Szumiący Miś

Whisbear Szumiący Miś. Pierwszy raz przeczytałam o nim gdzieś przypadkiem w Internecie. Potem zobaczyłam go w szkole rodzenia. Mocno mi się spodobał, na początku, przede wszystkim – wizualnie. Ten jego minimalistyczny wygląd, ale taki przyjemny. Modny, prosty, a jednocześnie  taki charakterystyczny. To dla mnie bardzo istotne.

Whisbear

Decyzję o jego zakupie podjęliśmy jednak dopiero po urodzeniu Lenki. Mój Dariomąż – miłośnik wszelakich gadżetów, musiał zasięgnąć opinii innych i ocenić czy taki nowoczesny miś na pewno się nam przyda. Nie trwało to długo, miś bardzo szybko zamieszkał z nami. Pierwszy raz jak go włączyliśmy, jego dźwięk przypominał nam rozregulowane radio. Początkowo, szczerze Ci  powiem, sceptycznie podeszłam do tego zakupu. Przestraszyłam się, że trochę bez sensu wydaliśmy pieniądze… Ale już po kilku nocach, przekonałam się, że była to słuszna decyzja. Szumiś usypiał nam Lenkę, bez problemu. Parę tygodni później ,niestety ,wylądowałyśmy z Niunią w szpitalu na kilkanaście dni. Wtedy zaprzyjaźniłam się z misiem na dobre. Whisbear to moja niezastąpiona pomoc podczas tych ciężkich nocy. Tak go wykorzystywałam, że przyszedł czas na zmianę baterii.

Minął już ponad rok od tego czasu, a Szumiący Miś stale usypia Lenę ale… również i mnie. Tak, teraz osobiście korzystam z jego usług. Wiecie, że ostatnie tygodnie to u nas remontowe szaleństwo. Pomysły piętrzą mi się w głowie każdego dnia. Do tego dochodzi niepokój, czy wszystko wyjdzie tak jak to sobie wymarzyłam. To podminowanie i ekscytacja często nie pozwalają mi zasnąć. Kilka dni temu wpadłam na genialny pomysł, skoro Miś nadal tak cudownie działa na Lenkę to może podziała też na mnie. I bingo! Usypiam w kilkanaście minut. Z jednej strony łóżka, mam Mojego Prywatnego Misia – Dariomisia 😉 a z drugiej pożyczonego od córci Szumisia 😉

szumiący miś

Jak usypiam to nie lubię mieć totalnej ciszy, nie mogę zasnąć przy telewizorze czy radiu, ale lubię słyszeć odgłosy miasta. Kiedyś uwielbiałam wyjazdy do Warszawy. Jak byłam mała, odwiedzałam tam moją ciocię na Żoliborzu. Jak już podrosłam nocowałam często u znajomych na Czerniakowskiej. Ten szum tętniącego życiem miasta o 23, 24godzinie to dla mnie coś cudownego, najlepszy usypiacz. Kładłam się tam z uśmiechem i zawsze w dobrym nastroju. Ta świadomość, że odpływam w błogi odpoczynek, na parę godzin, ale życie dalej dookoła mnie trwa. Pomimo nocy, późnej godziny, miasto stale tętni życiem. Taki szum samochodów mnie uspokaja, zawsze wprowadza w przemiły stan. Wyciszenie i spokój. Tak właśnie działa na mnie Szumiący Miś. On przypomina mi tętniące życiem miasto, ale w taki miły i kojący sposób.

Ciężko jest mi natomiast zasnąć u teściów.  Dom poza miastem, na wsi, z daleka od ulicy, jakiejkolwiek szosy. Jedni powiedzieliby, że to błoga odskocznia od wrzawy i huku. Dla mnie to przerażająca pustka w nocy. Jak gasimy światła, to zapada czarna otchłań. Nie widzę nawet męża leżącego obok mnie. Nie mówiąc już o łóżeczku Lenki, które niby jest na wyciągnięcie ręki, ale zatopione w tej otchłani. Do tego dochodzi przerażająca cisza. Jedynie co często przerywa ten stan, to szczekanie psa. Niestety, taki dźwięk jeszcze bardziej nie daje mi zasnąć. Czy któraś z Was mnie chociaż trochę rozumie? Macie podobnie?

Nasz Szumiący Miś już trochę jest zdezelowany, ale to dlatego, że towarzyszył nam przez ten cały rok. Był z nami na każdym wyjeździe do rodzinki, podczas wakacji w Bieszczadach. Po prostu, zawsze jak jedziemy na noc, Whisbear jedzie z nami. Oprócz tego, że usypia swoim szumem, to dodatkowo pełni  świetną funkcję przytulanki. Wykonany jest z mięciutkiego, miłego poszycia. Ma kolorowe łapki, które przykuwały uwagę naszego, kilkumiesięcznego Malucha. Jest porządnie wykonany, w uniwersalnych kolorach. Przyjemny, miły, ale stonowany i nieprzesłodzony. Inny niż wszystkie – wyjątkowy pod każdym względem.  Dodatkowo to polski produkt. A ja cenię sobie nasze, rodzime marki.

Szumiący miś

Podsumowując, moim zdaniem, jego wielofunkcyjność ,  warta jest zakupu. Jeśli się zastanawiasz, czy kupić Whisbear Szumiący Miś, to naprawdę szczerze polecam.