Żywienie w przedszkolu

Od czasu jak Lena poszła do przedszkola, co tydzień kontroluję jej jadłospis w tej placówce. Niestety żywienie w przedszkolu dzieci jest tam połączone z dużą ilością dodawanego cukru do niektórych posiłków. Początkowo stwierdziłam, że „dam czas, zobaczę jak to się będzie zmieniać”. Oczywiście miałam nadzieję, że na lepsze. Teraz, po 2 miesiącach, już wiem, że żywienie w przedszkolu na pewno nie zmierza w dobrym kierunku, a wręcz przeciwnie. Wydaje mi się, że jest nawet co raz gorzej 🙁

Czasami gdy pokazuję na moim InstaStories, rozpisany tygodniowy jadłospis, to dostaję od wielu z was wiadomości, że jesteście tak samo zadziwione tymi posiłkami jak ja.

Na początku roku wyszłam z założenia, że skoro w domu Lena nie jada owocowych jogurcików ani serków (u mojej mamy – już tak), to jeśli zje raz na tydzień w przedszkolu, nic strasznego się nie stanie – nie popadajmy w paranoję.

Jednak obserwując, że teraz żywienie w przedszkolu obfituje każdego dnia w dosładzany kompot i słodki podwieczorek, uważam, że naprawdę jest tego za wiele jak na 3-4 letnie dziecko.

Przykład jakie żywienie w przedszkolu ma moja Lenka:

1 dzień

Wafle tortowe, mrożone truskawki, serek śmietankowy i cukier

2 dzień

Mus owocowy Kubuś i biszkopciki

3 dzień

Mleko z pączkiem

4 dzień

Jogurt naturalny, brzoskwinie z syropu i do tego jeszcze miód

5 dzień

Jogurt owocowy „Joguś”

Plus każdego dnia kompot dosładzany cukrem. Jednego dnia jeszcze na śniadanie jest słodka buła, kolejnego dnia ketchup i jeszcze w następny dzień herbata z miodem.

zywienie w przedszkolu

Jak to wszystko podliczymy i dodamy do tego jeszcze to, co dziecko zje w domu – a wiadomo, że sporo rodziców też podaje dzieciakom słodkie jogurciki, płatki do mleka czy „małą słodycz”, to niestety robi się już spora ilość cukru w diecie takiego malucha.

I nie są to na pewno dziennie 2 łyżeczki dodanego cukru, o których mówi Instytut Żywności i Żywienia. W samym 1 opakowaniu jogurtu owocowego mamy najczęściej ok. 4-5 łyżeczek cukru dodanego (czyli dosypanego na etapie produkcji).

Dlatego warto sprawdzać co jedzą nasze dzieci. Naprawdę, stwierdzenie „Lepiej niech już zje cokolwiek, niż nic”, jest bardzo błędne.

Nie zapominaj po co jemy. Jedzenie nie tylko służy nam po to, żeby nie czuć głodu i brzydko mówiąc zapchać się, ale przede wszystkim do tego, aby organizm czerpał z niego energię, aby nasze komórki były odżywione, aby prawidłowo funkcjonował każdego dnia.

A wszystkie potrzebne mu minerały, witaminy może pobierać jedynie z jedzenia, więc naprawdę to, co jemy ma wielki wpływ na to, jak funkcjonujemy i jak się czujemy. A u dziecka wpływa na jego prawidłowy wzrost i rozwój. Kilka łyżeczek cukru do jogurtu nie dostarczy mu żadnych potrzebnych składników odżywczych. Sprawi jedynie, że za kilka miesięcy dziecko będzie chciało coraz więcej słodkiego. Więcej o tym przeczytasz również tutaj.

Może warto to przemyśleć, wkładając do koszyka lub na talerz mało wartościowe posiłki.

Zastanów się, po co ma to zjeść? Tylko dla smaku i dla przyjemności, czy jednak po to, aby zdrowo się rozwijało?

Owszem czasami można zjeść „byle co” 😉 Ale czasami, to znaczy raz na tydzień, raz na dwa tygodnie. Nie raz dziennie lub dwa razy dziennie.

To spora różnica!