Kiedyś koleżanka, która od kilku lat, walczyła ze swoja wagą raz z lepszymi raz z gorszymi efektami, powiedziała mi: ”Dorotka, Ty nigdy się nie odchudzałaś, ty nigdy nie stosowałaś diety, więc łatwo jest Ci mówić. Jakbyś musiała jeść zgodnie z dietą, to co innego, wtedy byś zobaczyła jakie to jest życie”. Wtedy przyznałam jej rację. Ja rzeczywiście nigdy nie byłam na restrykcyjnej diecie. Nie odchudzałam się – jak to robiła większość kobiet w moim otoczeniu. W takim razie czy ja wiem, jak wytrzymać na diecie?
Niedawno dotarło do mnie jak to jest. Ja się nie odchudzam i nie stosuje popularnych diet. Z tego względu, że ja uwielbiam jeść. Nie wyobrażam sobie, żebym miała katować siebie (i swój organizm) monotonnymi posiłkami. Absolutnie nie dałabym rady jeść karczku kilka razy dziennie przez parę tygodni lub serka wiejskiego non-stop. A tak jest na niektórych popularnych dietach, w imię zgubienia kilogramów.
Dla mnie jedzenie zawsze było ważne. Dobre, smaczne jedzenie, które ma sprawiać mi przyjemność, a nie być koniecznym obowiązkiem przyprawiającym mnie o mdłości.
Na studiach kiedyś usłyszałam o cudownej diecie, która miała polegać na jedzeniu przez 3 czy 5dni na każdy posiłek ryżu, kukurydzy i groszku. A to wszystko wymieszane z masłem. To było danie, na które mogłam się zgodzić, bo połączenie ryżu z roztopionym masłem i kukurydzą uwielbiam. Jednak jak teraz o tym myślę, to serio jest to jedna z głupszych diet o jakiej słyszałam. Jednak tego typu pomysłów w internecie jest cała masa.
Jak to się skończyło u mnie?
Oczywiście pierwsze dwa posiłki zjadłam ze smakiem, ale w połowie dnia jak dotarło do mnie, że „nie mogę” zjeść nic innego, poczułam się mało komfortowo, wytrzymałam 1,5 dnia i zjadłam snickersa. Dla uwierzytelnienia, że restrykcyjne diety nie są dla mnie. Nawet jeśli zawierają dania, które bardzo lubię.
Jednak wracając, do tego co powiedziała mi koleżanka, czy rzeczywiście nie wiem co to dieta, bo przecież nigdy żadnej nie stosowałam.
Czy ja rzeczywiście nie wiem jak wytrzymać na diecie?
Świadomie teraz mogę już odpowiedzieć, że doskonale wiem co to dieta, bo cały czas na niej jestem. Jedząc lody, czasami ciasta, czy nawet pijąc wino lub podgryzając chipsy.
Jak to możliwe?
Ja po prostu nie stosuję restrykcyjnych diet, ale cały czas kontroluję moje posiłki. To znaczy, że na co dzień jestem na diecie. Staram się na co dzień jeść rozsądnej, zdrowej i systematycznej.
Nie jadam regularnie „na mieście”. Nawet jak idę do restauracji to staram się wybrać w miarę dobry posiłek, a nie kebab ociekający byle jakimi sosami czy hot-doga na stacji.
Na co dzień jadam dania domowe, które sama przygotowuję. Nie kupuję do pracy gotowych sałatek, które są pełne majonezu i stoją w każdym spożywczaku.
Nie jadam drożdżówek ani pączków. Są to sporadyczne sytuacje, dwa max 3 razy do roku. I to tylko dlatego, że np. ktoś mnie poczęstuje albo wyjątkowo mam na to ochotę. Nigdy nie robię tak, że wpadam do sklepu i łapie słodką bułę, bo tak najłatwiej.
W takich kryzysowych sytuacjach, najczęściej kupuję kefir naturalny i bułkę. Jak mam możliwość usiąść i zjeść, to wybór pada na serek wiejski z bułką, albo kabanosy. Ostatecznie w chwilach maxi kryzysu jak musi być szybko i na już to leci banan i mieszanka orzechów. Bardzo nie lubię odczuwać głodu, u mnie bycie głodnym zawsze równa się bycie złym.
Druga kwestia:
my nie zamawiamy posiłków do domu. Czasami, czyli raz na 3 miesiące skusimy się na gotowy makaron, pizzę lub sushi. Poza tym zawsze jemy nasze domowe posiłki.
I trzecia kwestia:
już przez te kilka lat, po prostu nauczyłam się jakie porcje dań są dla mnie dobre. Mniej więcej wiem, ile powinnam zjeść kromek chleba i wiem, że nawet jak jest pyszny i świeży to 4 kromki będą przegięciem. Wiem też, że pomimo tego, że uwielbiam orzechy i że są bardzo zdrowe i zalecane w codziennym żywieniu, to nie mogę zjeść ich 2 garści na raz. Pod względem kalorii, to byłoby prawie połowę mojego dobowego zapotrzebowania, a przecież nie najem się samymi orzechami. Dlatego dodaję je w ilości 2-3 sztuk do sałatek, albo do deserów.
Właśnie tego chcę nauczyć też i Ciebie, korzystając z dietetycznych ebooków z biegiem czasu sama nauczysz się ile czego powinnaś jeść, aby utrzymywać prawidłowe ilości przeróżnych posiłków.
A inne produkty?
Uwielbiam mrożoną kawę, albo taką z bitą śmietaną, jednak nie pijam jej. No może raz do roku, bo wiem, że to ukryta bomba kalorii, dla której nie warto po roku nosić 3-4 kg więcej. A tak by było, pijąc takie kawy przynajmniej raz w tygodniu, przez cały rok.
Kolejna kwestia to kolorowe napoje, „wody smakowe” i soki. Takich produktów w naszym domu nie ma. Nie pijemy też soków domowej roboty, ani takich rozcieńczanych z wodą (no bardzo sporadycznie w zimie – do gorącej herbaty). Na co dzień u nas jest kawa z mlekiem (z 1/3 łyżeczką miodu – taką najbardziej lubię ;)) i woda. Czasami herbata bez cukru.
A od czasu kiedy stworzyłam dla Was zestawy najpierw zdrowej diety niskim kosztem i od stycznia DIETETYCZNE EBOOKI, to nasze posiłki bazują stale na daniach właśnie z tych zestawów.
Owszem, jeśli jestem u znajomych czy u rodziny, jem to co jest u nich. Wtedy z chęcią skuszę się na dania, których u nas na co dzień nie ma. Kotlet schabowy którego w domu ani razu sama nie zrobiłam – jadam tylko w gościach. Czasami też ciasta, chipsy. To normalna sprawa i nie robię z tego problemu, ani nie mam nigdy wyrzutów sumienia. Wracam po takich spotkaniach do domu i zaczynam gotować z ebookiem. Pełna równowaga.
Dzięki temu jestem spokojna, nie brakuje mi żadnych produktów, dań i co najważniejsze nie mam zakazów.
I takie stałe, racjonalne odżywianie to owszem nie jest restrykcyjna dieta, ale jest to dieta bez diety. Czyli nie objadanie się, nie obżeranie się i rzucanie na wszystko w niekontrolowanych ilościach. Tylko kontrola każdego dnia. Nie pójście na łatwiznę i kupienie gotowca, tylko za każdym razem stawianie na dobry wybór, zdrowszy.
I powiem Ci, że to stało się już u nas takie normalne, dobrze nam z takim stylem odżywiania. Na instagramie na co dzień możesz śledzić moje codzienne odżywianie i zdrowe podejście do tematu posiłków.
Ostatni rok, często byłam w rozjazdach, kilka dni w tygodniu w trasie, pomiędzy szkołami z programem edukacji żywieniowej. Często wstawałam o 6 rano, a do domu wracałam po 16, albo i później. Jednak mimo to , ani razu nie zajechałam na stacje po jedzenie, ani razu nie zajechałam do żadnego bistro ani restauracji. Zawsze miałam ze sobą kanapkę, czasami na szybko z gotowym humusem, albo jakąś pastą czy wędliną. Zrobiłam ją w 3 minuty, ale posiłek miałam przy sobie.
Całym tym wpisem, chcę Ci pokazać, że dieta to nie rozpiska posiłków od dietetyka, albo co gorsza nakazy i zakazy spisane w postaci popularnych diet. Prawdziwa, zdrowa dieta to Twój sposób myślenia na co dzień i podejście do wielu kwestii, każdego dnia. To twoje wybory, nie tylko podczas kilku tygodni odchudzania, ale przez całe życie.
Ja z każdym rokiem coraz bardziej się zmieniam. Jeszcze 3 lata temu rządziła w naszym domu biała mąka. Przez te 3 lata stopniowo ją eliminowałam i zastępowałam razową. Teraz gotujemy tylko z takiej.
Tak jest z każdą zmianą. To jest proces, a nie szybka decyzja z chwilowym efektem.
Tak staram się to tłumaczyć moim pacjentom, po to też stworzyłam DIETETYCZNE EBOOKI (zobacz ich bezpłatną wersję TU), aby ułatwić Ci te zmiany. Spokojnie, stopniowo, ale konsekwentnie. I nie tak, że cel ma być osiągnięty już za dwa tygodnie. Tylko tak, abyś za dwa lata, zobaczyła różnicę, pomiędzy swoim obecnym odżywianiem, a tym nowym. Chciałabym, żeby to zdrowsze podejście do wielu kwestii, stało się u Ciebie normalne i naturalne. A utrata wagi, będzie dodatkiem na potwierdzenie tych zdrowych zmian 😉